Polski

Agresywny kierowca najechał na przechodnia

Autor: Marta Magdalena Niebieszczanska
Policja podczas rozmowy z agresywnym kierowcą
Policja podczas rozmowy z agresywnym kierowcą Mynd/Elías Þórisson

Mieszkający w centrum Reykjaviku Elías Þórsson, wczoraj podczas powrotu do domu, deptakiem na ulicy Laugavegur, padł ofiarą agresywnego kierowcy. Część ulicy, na której doszło do zdarzenia jest zamknięta dla ruchu samochodowego i piesi mogą po niej spacerować bez najmniejszego stresu powodowanego przejeżdżającymi samochodami.

Jak się jednak wczoraj okazało, jeden z mieszkańców trafił na wyjątkowo niemiłego i agresywnego kierowcę, który próbował na niego najechać a potem zaczął na niego krzyczeć.

„Byłem w drodze z baru Kaffibrennslann do mojego domu na Laugavegur. Skupiony byłem na telefonie bo rozmawiałem z przyjaciółką. Wtedy nagle pojawiła się wielka, dwutonowa Toyota Hilux i kierowca nie zatrąbił ani się nie odezwał, tylko we mnie wjechał” powiedział Elías.

Przyznał, że spytał kierowcę czy wszystko z nim w porządku i zwrócił mu uwagę, że znajduje się na deptaku, który jest zamknięty dla samochodów. Wtedy zgodnie z wypowiedzią Elíasa, kierowca wyskoczył z samochodu i rzucił się na niego. Z tego powodu Elías wezwał policję. W tym samym czasie kierowca wsiadł do samochodu i zaczął nie niego najeżdżać.

„W czasie kiedy rozmawiam przez telefon z policją, a oficer powiedział mi, że radiowóz jest w drodze, to kierowca Toyoty zaczął we mnie wjeżdżać i mnie popychać swoim samochodem. Powiedziałem mu: „Co ty do cholery robisz?” Po paru minutach, zaczął znów podjeżdżać do mnie, a potem gwałtownie mnie popchnął samochodem tak, że cofnąłem się na jakieś dwa metry” dodał mężczyzna.

Policja po przybyciu na miejsce zdarzenia przesłuchała kierowcę i pieszego.

Nie chce zgłaszać skargi na kierowcę, ale chce aby otrzymał mandat.

Elías mówi, że nie będzie pozwał kierowcy za jego zachowanie, ponieważ uważa, że nie warto poświęcać czasu na coś takiego. Ponadto po incydencie nie odniósł większych obrażeń.

„Nie interesuje mnie to teraz, to nie była jakaś poważna sprawa. Chcę tylko, żeby kierowcy przestali tam jeździć. Na tym deptaku takie zachowanie nie ma końca i to nie jest dobre. Jest to oczywiście nie na miejscu aby ktoś gigantycznym jeepem jeździł po deptaku” komentował Elías.

„Chcę tylko, aby mężczyzna został ukarany grzywną” mówił Elías. Tak wysoką, jaka jest kara za wykroczenia drogowe.

Takich przypadków jest więcej

Elías mówi również, że jeśli miasto Reykjavík poważnie myśli o utrzymaniu deptaka, być może bardziej efektywne byłoby stwierdzenie, że nikt nie powinien tam jeździć. Zwrócił uwagę na to, że w komentarzach do jego posta w grupie na Facebooku - o stylu życia bez samochodu, jest więcej historii od innych osób, którzy mieli podobne zdarzenia na deptaku.

„Nie wiem ile dziesiątek, czy setek samochodów tam jeździ. Wtedy byłem dwie minuty od mojego domu i spotkało mnie coś takiego” mówił Elías.

Wcześniej tego lata Vísir pisał o innym mieszkańcu z centrum miasta, który będąc już zmęczonym zachowaniem kierowców ciągle łamiących zakaz, zwrócił uwagę na istniejący problem. Pétur M. Urbancic przyznał wówczas, że kierowcy często mijają znaki informujące o tym, że nie wolno jeździć po deptaku.

Opublikował on nawet film na Twitterze, w którym pokazał swoją rozmowę z kierowcami, wśród których wielu było niezadowolonych z tego, że na ulicy przeznaczonej dla pieszych, jest zbyt wielu pieszych. Ktoś nawet próbował go zmusić, żeby się usunął z drogi.






×