Polski

"Co mogę powiedzieć? Jestem niewinny"

Autor: Marta Magdalena Niebieszczanska
Vísir/vilhelm

Jest to pierwsza w historii Islandii sprawa, w której jedna osoba jest oskarżona o zabicie trzech osób.

Takiej rozprawy w Islandii jeszcze nie było, przed Sądem Rejonym w Reykjaviku staną Marek Moszczyński, ponad sześdziesięcioletni Polak, który jest oskarżony o zabicie trzech osób przez podpalenie budynku na ulicy Bræðraborgarstígur w Reykjaviku. Podczas dzisiejszej rozprawy odwołał się do wcześniejszych raportów i zeznań zebranych przez policję i powtórzył, że jest niewinny.

Marek jest pierwszym w historii Islandii oskarżonym o zabicie trzech osób.

Straż pożarna z obszaru stolicy została wezwana do budynku na Bræðraborgarstígur 1, w Reykjaviku po południu 25 czerwca ubiegłego roku. W domu, w którym mieszkało wiele osób, wybuchł pożar - mieszkańcami byli obcokrajowcy zatrudnieni w Islandii.

W budynku przebywało trzynastu mieszkańców. Trzy osoby zginęły, ale innym udało się wydostać, niektórzy ratowali się wyskakując przez okno na trzecim piętrze domu.

Marek we wrześniu nie przyznał się do winy. Według oceny psychiatrów uważany jest za niewinnego.

„Wielka tragedia”

Główny proces w sprawie przeciwko Markowi rozpoczął się dziś rano o godzinie 9:15 na sali rozpraw 101, Sądu Rejonowego w Reykjaviku. Po przedstawieniu danych i dowodów, które przedłożono na ręce sądu, Stefán Karl Kristjánsson, obrońca Marka, przedstawił skrócone orzeczenie, że oskarżony nie chciał składać zeznań. Jednak zgłosił się na policję i wyjawił wszystko co wiedział.

Marek pojawił się przed sądem ze swoim tłumaczem i odpowiedział na kilka pytań. Przyznał, że wszystko co powiedział policji było zgodne z prawdą.

„Co mogę powiedzieć, jestem niewinny. To jest wielka tragedia” - powiedział Marek.

Mężczyzna był chory po raz pierwszy w życiu

Zapytany o to czy coś sobie przypomina z czasu kiedy wybuchł pożar, odpowiedział, że pamięta wszystko. „Chociaż byłem chory” - dodał. Jak wspomniano wcześniej, zgodnie z oceną psychiatry Marek jest niewinny.

Powiedział, że rozchorował się 25 czerwca, po raz pierwszy w życiu. Powiedział, że nie wie, co się stało. „Było bardzo dużo stresu. Byłem w szpitalu” powiedział.

Nie miał nic więcej do dodania, ale potwierdził to, co już powiedział. Był przesłuchiwany dwukrotnie i trzy razy przez policję.

Następnie Marek wrócił do swojego prawnika. W końcu policja wyprowadziła go z sali rozpraw, żeby mógł zapalić papierosa.

Rozprawa została odroczona na wniosek prokuratury, a następny świadek pojawił się w sądzie tuż przed godziną dziesiątą. Dziennikarze zostali więc wyproszeni z sali sądowej. Prawnik Marka, Stefán Karl, skomentował to posunięcie i powiedział, że to "ironia" i „wyraźna sprzeczność", że posiedzenie sądu zostało zamknięte dla jednego świadka.

Sam Stefán Karl wniósł o zamknięcie całej sesji sądowej i odniósł się do faktu, że dokumenty w sprawie mają taki charakter, że nie mają wpływu na opinię publiczną. Zażądał częściowego zamknięcia sprawy, ale prokuratura się z tym nie zgodziła.

W pożarze zginęła 21-letnia kobieta i 24-letni mężczyzna, oboje z Polski. Inna 26-letnia kobieta zmarła z powodu urazów głowy, kiedy próbując uciec przed pożarem wyskoczyła z trzeciego piętra domu. Czterech z dziesięciu ocalałych zostało rannych.

Marek został oskarżony o podpalenie, zabójstwo i usiłowanie zabójstwa przez podpalenie podłogi w swoim pokoju na drugim piętrze budynku, na piętrze w świetlicy na tym samym piętrze oraz pod schodami na trzecim piętrze budynku. W ten sposób spowodował pożar, który stanowił zagrożenie publiczne.

Po pożarze Marek udał się do ambasady rosyjskiej na Garðastræti i zaatakował dwóch policjantów. Za ten czyn jest oskarżony o naruszenie autorytetu policji.

Oczekuje się, że postępowanie główne odbędzie się w poniedziałek, wtorek i środę, ale zakończy się rozprawą prokuratury i obrony w piątek.






×